Genialny autor i psychofan, który nie cofnie się przed niczym...
Detektywi znani z powieści Pan Mercedes znowu ruszają na ratunek!
Rok 1978. Morris Bellamy napada na farmę, gdzie przed światem ukrywa się genialny pisarz, John Rothstein. Naraził się Bellamy'emu nie tylko tym, że od lat niczego nie wydał. Zrobił coś gorszego: zmienił swojego zbuntowanego bohatera - idola Morrisa i jego pokolenia - w oportunistę. Czyż nie zasłużył na śmierć?
Detektywi znani z powieści Pan Mercedes znowu ruszają na ratunek!
Rok 1978. Morris Bellamy napada na farmę, gdzie przed światem ukrywa się genialny pisarz, John Rothstein. Naraził się Bellamy'emu nie tylko tym, że od lat niczego nie wydał. Zrobił coś gorszego: zmienił swojego zbuntowanego bohatera - idola Morrisa i jego pokolenia - w oportunistę. Czyż nie zasłużył na śmierć?
plik mp3 do ściągnięcia (czas: 19 min 42 sek)
... znalezione pieniądze są tylko dodatkiem do łupu. Prawdziwy skarb to sejf pełen rękopisów Rothsteina. Ale Morris długo nie będzie mógł ich przeczytać, bo trafia do więzienia - i to z całkiem innego powodu.
W 2010 roku Peter Saubers, syn jednej z ofiar ataku Pana Mercedesa, przypadkiem znajduje kufer, a w nim gęsto zapisane notesy i... 20 000 dolarów. Kiedy wkrótce Bellamy wychodzi na wolność, Peterowi zaczyna grozić śmiertelne niebezpieczeństwo.
Detektyw Bill Hodges i jego dwoje pomocników muszą znowu stanąć oko w oko z szaleńcem, w dodatku mocno zdesperowanym.
Tymczasem Zabójca z Mercedesa wciąż żyje...
10.10.2014 - Radio SK #165. Pan Mercedes
W 197. odcinku podcastu Radio SK omawiam premierową powieść Stephena Kinga, która na świecie ukazała się zaledwie 3 dni temu, już za kilka godzin trafi do sprzedaży w Polsce (tylko w wersji w sztywnej oprawie i w sieci Empik), a za 5 dni wejdzie do sprzedaży ogólnej. "Znalezione nie kradzione" to drugi tom tzw. trylogii o detektywie Hodgesie, zapoczątkowanej przed rokiem książką "Pan Mercedes".
... znalezione pieniądze są tylko dodatkiem do łupu. Prawdziwy skarb to sejf pełen rękopisów Rothsteina. Ale Morris długo nie będzie mógł ich przeczytać, bo trafia do więzienia - i to z całkiem innego powodu.
W 2010 roku Peter Saubers, syn jednej z ofiar ataku Pana Mercedesa, przypadkiem znajduje kufer, a w nim gęsto zapisane notesy i... 20 000 dolarów. Kiedy wkrótce Bellamy wychodzi na wolność, Peterowi zaczyna grozić śmiertelne niebezpieczeństwo.
Detektyw Bill Hodges i jego dwoje pomocników muszą znowu stanąć oko w oko z szaleńcem, w dodatku mocno zdesperowanym.
Tymczasem Zabójca z Mercedesa wciąż żyje...
10.10.2014 - Radio SK #165. Pan Mercedes
W 197. odcinku podcastu Radio SK omawiam premierową powieść Stephena Kinga, która na świecie ukazała się zaledwie 3 dni temu, już za kilka godzin trafi do sprzedaży w Polsce (tylko w wersji w sztywnej oprawie i w sieci Empik), a za 5 dni wejdzie do sprzedaży ogólnej. "Znalezione nie kradzione" to drugi tom tzw. trylogii o detektywie Hodgesie, zapoczątkowanej przed rokiem książką "Pan Mercedes".
Ogólnie w twojej ocenie się zgadzam... ale:
OdpowiedzUsuń1. szczerze mówiąc nie miałem trudności związanej ze zmianami stylów. Szczerze mówiąc nawet tego nie wyłapałem. Książkę czytało mi się sprawnie i szybko - bez żadnych zaskoczeń.
2. Jak najbardziej zgadzam się - pierwsze 150 stron całkiem niezłe (jeśli nie bardzo dobre). Za to w momencie wprowadzenie bohaterów Mercedesa całość siada...
----SPOJLER---
3. Jeśli chodzi o zakończenie - to niekoniecznie się zgodzę, że to dyskwalifikuje pomysł. Za dużo książek przeczytałem, za dużo seriali obejrzałem, żebym na to pozwolił. Tak jak rozmawialiśmy - To nie musi być wątek nadnaturalny. Jak dla mnie jest tak wiele możliwości wyjaśnienia ostatnich scen, że traktuję ją jako zmyłkę. Sam na szybko wpadłem na dwa pomysły, które ci przedstawiłem i szczerze - są one wykonalne i można z nich sporo ciekawego wyciągnąć fabularnie. A co więcej wpisują się w konwencję wydarzeń masakry City Center. Ja na "The Suicide Prince" czekam i jestem zaintrygowany.
2. Wydawało mi się, że za mało podkreśliłem to, że te pierwsze 170 str jest serio dobre a za mocno skupiłem się, że nie wychodzi poza opis. To raczej wina zbyt dokładnego opisu a nie książki o czym zresztą mówiłem już jak kiedyś tam pojawił się opis.
OdpowiedzUsuń1. Mnie zwykle narracja nie wybija. Przy "Panu Mercedesie" nawet nie zwróciłem uwagi, że jest inna. To samo przy "The Walking Dead". Dopiero przy drugim tomie, którego słuchałem a nie czytałem, zwróciłem na to uwagę. W ZNK wybijały mnie zmiany ale przykładowo nocny też mówił, że w ogóle nie zwracał na to uwagi, więc to mocno indywidualna ocena.
3. Jeśli to okaże się zmyłką to nikt nie będzie bardziej szczęśliwszy niż ja odszczekując swoje słowa i pochylając się, że dałem się nabrać. Osobiście nie wierzę w zmyłkę. King nie zmylił mnie w tej książce ani razu, niczym, nawet nie zbliżył się do zmyłek, nawet nie próbował mylić... więc nie sądzę by mylił mnie w tym przypadku. I nawet kupiłbym możliwość zmyłki gdyby nie ostatni akapit. Jak dla mnie tutaj King czarno na białym mówi nam co się dzieje i że idzie to w tym kierunku o którym mówię.
---SPOILER---
PS. W sumie raz King mnie zmylił ale negatywnie. Zaskoczył mnie zabiciem matki. Trochę jak Milo w 6. sezonie 24. Ale potem okazało się, że jednak jej nie zabił.
Niedobrze... Dzisiaj dopiero miałem składać preorder na wersję w miękkej oprawie (prawie na ostatnią chwilę, ale podobnie jak Skura zamierzałem się wstrzymać jakiś czas) i tu takie rzeczy się dowiaduję... I tak złożę to zamówienie, ale już bez tej radości z zakupu nowego Kinga. Nawet jeśli reszta jest do niego ciut przychylniejsza to jednak zostaje ta niepewność i niesmak po poprzedniku.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że ja niedawno odświeżyłem sobie Doktora Sen (bycie "wygrańcem" zobowiązuje) i jest jednak odrobinkę lepszy niż Pan Mercedes, który może posiada lepiej poprowadzoną historię, jednak prostota i nieciekawe postacie są dla mnie sporo większym minusem niż bezsensownie brzmiący przydomek Rose Kapelusz. Nie zmienia to też faktu, że obydwie pozycje są dalekie od oczekiwań.
Kupuj! Czytaj!
OdpowiedzUsuńNowy King to w końcu NOWY KING!
No dobrze :) Zamówiłem parę godzin temu, więc jeszcze raz dam się jednak porwać tej magii towarzyszącej "premierze" Kinga.
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że Bazar nie będzie ostatnią książką w okolicach premiery (w tym przypadku nie będę zwlekał z preorderem) i nie wprowadzi zmian w moim podejściu do premier Kinga.
Ogólnie nie miałem ochoty jakoś szczegółowo analizować tej książki ale mógłbym też dodać, że tutaj nie ma jakichś strasznych głupot i błędów. Osobiście trochę czepiałem się motywu pieniędzy sprzed ponad 30 lat. Przegooglowałem sobie jak zmieniał się dolar i zmieniał się bardzo mocno w tym przedziale czasowym (wielkość, format, wygląd), a banknoty w lat siedemdziesiątych przestały być produkowane w latach dziewięćdziesiątych ale nigdzie nie znalazłem informacji czy są one nadal w obiegu. Zakładam, że są. W końcu King żyje w tym kraju i chyba takiego bubla by nie zrobił ale zachowanie bohaterów jest moim zdaniem trochę nienaturalne. Oni tam przez chwilę zastanawiają się skąd te pieniądze, rzucają jakimś pomysłem, że może ze zbiórki ale nikt z nich nie mówi czegoś w stylu "ej ale to są cholernie stare, już nie drukowane banknoty". Potem King tłumaczy całość tym, że oni tak naprawdę nie chcieli wiedzieć skąd ta kasa więc się za dużo nie zastanawiali.
OdpowiedzUsuńTak jak napisał burial w swojej recenzji
http://kingowiec.pl/znalezione-nie-kradzione-recenzja
w tej książce jest pełno zbiegów okoliczności, jest masa niestworzonych uproszczeń, wydarzenia idą jak po sznurku, bohaterowie są w zasadzie prowadzeni przez całą powieść ale nie ma głupot i błędów jak w "Panu Mercedesie". Nie ma tak skrajnych baboli jak choćby ten z hasłem głosowym i udawaniem głosu Brady;ego na podstawie jednozdaniowego opisu sąsiada :-)
Słucham podcastu, niedziela rano, zaraz wracam z weekendu z rodzinką z myślą, że zdążę jeszcze podskoczyćdo mojego miejscowego EMPiK-u i kupić sobie książkę w twardej... A tu nagle 7 minuta i Mando (którego zdanie zwykle wiąże się z moim) mówi, że to "kicha" i zaczynam się wyłączać. Kurczę, czyżby czekanie na nowego Kinga się nie opłacało? No to chyba zaczynam czekać na listopad i "The Bazaar...".
OdpowiedzUsuńAle i tak kupię "FInders...". No bo po prostu muszę :). Bo to taka choroba, nie?
Komplet Twoich audycji odsłuchałem, ale takiego zaskoczenia jeszcze nie przeżyłem.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, 197 odcinków, Ty wiesz Mando, ile godzin z Tobą spędzięłm?!?
Wiem :D Znaczy w przyblizeniu. Kilka razy sobie myślałem, ze fajnie byłoby se tak hurtem przesłuchać całość ale potem se przypominam, ze przeciez tak naprawdę to ja jestem normalny :-)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że jak odbierałem książkę w "Świecie książki: i rozpakowywałem paczkę u koleżanki w pokoju akademika to cieszyłem się jak małe dziecko.
OdpowiedzUsuńDzisiaj dopiero zacząłem czytać "na poważnie" (wcześniej przypominałem sobie Misery) i na razie nie narzekam. Zobaczymy jak będzie dalej.
PS. Okładka mi się bardzo podoba. ;)
Szafka mako_new :-) Uwielbiam kolesia. Przesłuchałem prawie wszystkie SW w jego wykonaniu i część Martina. Ja już jestem za półmetkiem takiej polekcji choć brakuje mi kilku tych najdroższych tytułów :/
OdpowiedzUsuńA jeśli ZNK ci się spodoba i jeśli utrzymają się pozytywne opinie o tej książce to nikt nie będzie bardziej zadowolony ode mnie. Bo to by znaczyło, że to do mnie nie trafia ta seria a nie, że King napisał słabą książkę :-)
Dopiero posiadam kilka pozycji, zarówno lepszych (Plagueis, Bane), jak i gorszych (Maul), ale też mało czasu, mało pieniędzy... Mam jednak nadzieję, że sporo życia :) Za to audiobooka żadnego nie przesłuchałem... Chociaż czasem zerknę na ten blog, żeby zobaczyć co się dzieje i jak zobaczyłem tą kolekcję...
OdpowiedzUsuńPodoba jak podoba, jeszcze nie narzekam, a tego się obawiałem. Pojawiły się już drobne zastrzeżenia, na razie pomysł wydaje się jednak dobry. Zobaczymy co dalej. Na pewno umieszczę jeszcze komentarz po przeczytaniu
Prosta książeczka, która była typowym czytadłem napisanym na zamówienie. Nie raziłoby mnie to tak bardzo, gdyby nie nieporadność Maula i pobłażliwość Sidiousa. Ale to chyba nie ten podcast, by wchodzić w szczegóły ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze tu skomentuje. Tak, dolary nie tracą ważności. Nawet nominały wycofane z emisji jakieś 65 lat temu teoretycznie są nadal uznanym środkiem płatności.
OdpowiedzUsuńW ogóle podobny wątek z dolarami pojawia się także w Fargo, chociaż różnica między filmem a serialem to zaledwie 19 lat. Jednak przez datę emisji serialu tym razem nie doszukiwałbym się teorii, że King przeniósł do książki coś co zobaczył w telewizji ;)
Skura, Szymas, Jerry - marsz do sklepu po książkę! Mando tym razem nieco przesadził z krytyką ;) Znalezione nie kradzione jakie by nie było, to na pewno jest lepsze od Pana Mercedes (przynajmniej do 300 strony, gdzie właśnie dotarłem), a to już dobra wiadomość. Detektywa Hodgesa w istocie mogłoby nie być - kiedy tylko się pojawia, zawsze coś mi zgrzyta. To nie jest szczególnie udana postać. Podobnie jak Holly.
OdpowiedzUsuńA nawet gdyby nie King to napisał, tylko jakiś debiutant, to wydaje mi się, że szybko by go jakiś wydawca do siebie przygarnął, a ja sam po przeczytaniu książki miałbym ów autora na celowniku - bo to wciągająca historia jest i kropka ;)
Przeczytałem, zeszło dłużej niż myślałem, ale tak to jest jak człowieka z domu wyciągają.
OdpowiedzUsuńTo nie jest wybitnie dobra książka, jedna ze słabszych w karierze Kinga, ale właśnie... Pisząc "jedna z" nie mam na myśli, że najsłabsza. Głównie dlatego, że pierwsze 170 służy "powolnemu" wprowadzeniu głównych postaci (poza znaną czytelnikowi trójką). Dzięki temu sprawniej przebiega późniejsza akcja, która nie jest przerywana wątkami, które wybijają ją z rytmu.
Zgadzam się, że to przypadki rządzą tą historią, jednak mi to tak bardzo to nie przeszkadza. Na pewno nie świadczy to dobrze o Kingu, z drugiej strony ta kameralność pasuje do opowiadanej historii... Zgrabnie się to łączy, przy tak luźnej lekturze nie widzę powodów do narzekań...
A skoro o nich mowa.
- jest to pierwszy King od lat w którym stwierdzenie "szybko się czyta" odbieram negatywnie. Uwypukla to prostotę powieści.
- SPOILER W Panu Mercedesie nie podobał mi się wątek seksualnych relacji z matką, w ZNK również występuje pewien poważniejszy wątek, który przez Kinga jest rzucany z taką beztroską jakby opowiadał o jedzeniu obiadku. Ogromnie rzucał mi się on w oczy.
- Hodges, Holly i Jerome. Nie uważam, żeby byli zbędni, ale nie podoba mi się to jak zostali wprowadzeni. Jeszcze bardziej nie podoba mi się, że zostali wykorzystani do ciągłego przypominania o wydarzeniach z PM.
- Wspomniane zakończenie z Bradym nie przeszkadzało mi wcale (w ogóle wprowadzenie wątku tej postaci wydaje mi się zbędne), bardziej zraziło mnie to co działo się wcześniej, po ich wydostaniu. Dawno nie czytałem czegoś co wzbudziłoby we mnie większe mdłości.
Dalej mam nadzieję, że całość ułoży mi się w coś "niezgorszego" w chwili gdy przeczytam ostatnią część serii. W obecnej chwili jednak nie są to książki, które mógłbym polecić jako samodzielne pozycje. Ciekawi mnie też jak te historie sprawdzą się na telewizyjnym ekranie, pewien potencjał w nich widzę.
Nie ma takiej opcji. Nawet jakbys mi załatwił 100 subów to nie przeczytam! ;D
OdpowiedzUsuńA jak bym Ci wysłał książkę? :p Cóż, zawsze możesz przeczytać moją reckę na blogu Stacja Sto Słów ;)
OdpowiedzUsuń