Nękany przez mieszkańców hotelu Panorama, w którym jako dziecko spędził
jedną straszliwą zimę, Dan przez dziesięciolecia błąka się po Ameryce,
usiłując zrzucić z siebie odziedziczone po ojcu brzemię beznadziei,
alkoholizmu i przemocy. Ostatecznie odnajduje swoje miejsce w małym
miasteczku w New Hampshire, we wspierającej go grupie Anonimowych
Alkoholików i w domu opieki, gdzie zachowana z lat dzieciństwa resztka
mocy pozwala mu nieść ulgę umierającym w ostatnich chwilach ich życia.
Staje się znany jako "Doktor Sen".
plik mp3 do ściągnięcia (czas: 53 min 55 sek)
W dzisiejszym odcinku podcastu Radio SK omawiamy najnowszą książkę Stephena
Kinga - "Doktor Sen" - której premiera światowa i polska miała miejsce
24 września. Staramy się to robić bez większych spoilerów i taka też
rozmowa chyba nam wyszła, choć kilka razy dość dokładnie analizujemy
niektóre motywy. Zapraszamy do słuchania i dzielenia się swoimi
odczuciami gdyż nasza opinia jest dość skrajna i póki co stanowi
margines wśród dostepnych recenzji.
Już po nagraniu pomyślałem jeszcze o czymś. W pierwszych rozdziałach książki "Doktor Sen" Danny'ego nadal dręczą duchy z Panoramy (bo jak się okazało duchy nie odeszły) i Dick opowiada mu swoją przygode z duchami z dzieciństwa kiedy dowiedział się, że wystarczy wyobrazić sobie skrzynkę w głowie i zamknąć w niej ducha... i to ku#$%wa wystarczy by pozbyć się go na całe dekady, do końca zycia. I to też czyni mały Danny i zamyka w swojej głowie wszystkie duchy z Panoramy (wyobraźnia nie ma granic, mozna sobie stworzyć nieskonczona ilość skrzyneczek). No to do jasnej cholery dlaczego Hallorann nie powiedział mu o tym 3 lata wcześniej gdy chłopiec wprowadzał się do hotelu??? Zamiast tego wtedy powiedział mu, ze te duchy są jak obrazki w książce i wystarczy zamknąć oczy a one znikną... chociaż według nowych danych przedstawionych w "Doktorze" doskonale wiemy, że on doskonale wiedział, że tak nie jest. I to mam na mysli mówiąc, że "Doktor Sen" za bardzo ingeruje w treść "Lśnienia" i wypacza je na wielu płaszczyznach, począwszy od logicznej spójności, przez nową skale zła i jasności, na ingerencji w biografie bohaterów kończąc.
OdpowiedzUsuń"dlaczego Hallorann nie powiedział mu o tym 3 lata wcześniej"
UsuńBo Hallorann wpadł na to dopiero 3 lata później po upadku Panoramy ;)
Moe wpadł na to by mu o tym powiedzieć ale wiedział o tym od dziecka. W pierwszym rozdziale "Doktora" Dick opowiada Danny'emu historię z dzieciństwa kiedy to Biała Babunia nauczyła go jak pozbyć się ducha Czarnego Dziadka. I już wtedy Dick wiedział, że duchy nie są żadnymi "obrazkami z książek" a są niebezpieczne. Skoro wcześniej nie wpadł na to by powiedzieć o tym Danny'emu to niezły z niego kawał sukinsyna :-)
UsuńMnie książka nawet nie rozczarowała. Może to dlatego, że kiedy wcześniej czytałam jej pierwsze opisy, myślałam, że będzie znacznie gorsza. Ale i tak byłam ciekawa i przeczytałam ją przy pierwszej okazji. Mam mieszane uczucia. Odpowiadały mi dalsze losy Wendy i Danny'ego. Podobało mi się, że znalazł swoje miejsce, pomagając ludziom w hospicjum. Z drugiej strony jednak sporo rzeczy mnie drażniło. Przede wszystkim zakończenie, rozwiązanie sprawy z Prawdziwym Węzłem (spojler: dlaczego tchnienie, czy para Momo zabiła większość 'prawdziwych'? rozumiem, że mogli zarazić się odrą od chłopca, ponieważ grzebali w jego wnętrznościach czy nawet zlizywali jego krew z palców, ale to było tchnienie..poza tym nowotwór, na który, o ile się nie mylę, zmarła Momo, nie jest zaraźliwy... przecież rak to nie wirus czy bakteria.. ) Ale w sumie jak na sequel...nie jest tragicznie.
OdpowiedzUsuńTragicznie nie jest ale szalu niema, mnie drażniły imiona Prawdziwego Węzła, prastare istoty o moim zdaniem idiotycznych imionach, pseudonimach ? Papa Kruk, Rose Kapelusz, Orzech ? Minusem są tez rodzice Abry, poprostu draznia zwlaszcza Dave.
UsuńJEST tragicznie.Jest.
UsuńNiestety muszę się w całej rozciągłości zgodzić z waszą krytyką. Kupiłem "Doktora Sna" zaraz po premierze i - jak rzadko - mam poczucie, że wyrzuciłem pieniądze w błoto, bo dałem się ponieść magii nazwiska i kredytowi zaufania, na ogół zasłużonemu, jaki ma u mnie King. Ta historyjka to przede wszystkim jakaś piramidalna bzdura, przeładowana wszystkim, co tylko Kingowi wpadło pod palce. Im bliżej końca, tym bardziej miałem poczucie, że on to pisze na tzw. od...l się, byle skończyć, bo przecież rozgłos i kasę i tak ma już zapewnioną. Jest tam za dużo bohaterów rzuconych na zbyt rozległy odcinek czasowy, przez co są potraktowani po łebkach. Wątek paranormalny to faktycznie coś żywcem wyciągnięte z B-klasowego horroru, a fajerwerki super mocy służą chyba głównie jako wypychacz, gdy King nie ma pomysłu na rzetelne poprowadzenie akcji. Płaszczyzna dramatyczna jest może nawet nie tyle wulgarna, co po prostu do bólu sztampowa, jakby zerżnięta z jakiegoś podręcznika psychologii uzależnień. To i wspomniana powyżej naskórkowość sprawia, że ni cholery losem Dana nie umiem się przejąć.
OdpowiedzUsuń"Lśnienie" pisał wkurzony 30-latek, to coś - dobrze odżywiona gwiazda establishmentu, która osiadła na laurach. To daje się wyraźnie wyczuć. Tak przynajmniej ja to odczuwam. "Doktor Sen" to pomyłka. Jak dla mnie prawdziwa historia Torrance'ów pozostaje nieopowiedziana. To coś traktuję jako wypadek przy pracy, poroniony apokryf. Szczerze mówiąc, często wyobrażałem sobie, jak mógłby wyglądać sequel do "Lśnienia" i widziałem go jako maksymalnie skupiony na głównym bohaterze dramat z elementami nadprzyrodzonymi jakby nieco w klimacie "Ręki mistrza". Ale cóż... reklamacji, jak przypuszczam, King nie przyjmuje :)
Zalew piejących z zachwytu recenzji tuż po premierze też zauważyłem. Trzeba chyba być nie z pełna rozumu, albo mieć naprawdę wypaczony gust, żeby nie dostrzec słabizny tej książki. Wydawca chyba rzeczywiście "kupił" sobie lojalność recenzentów. Żenada po prostu.
Spodziewając się czegoś wielkiego po reklamie, dodając Fanostwo z kawałkiem naiwności + słaba kniga to nacieranie własnego nochala. Przeca to nie pierwszy słaby egzemplarz, który fan i tak prędzej czy później wcisnąłby na półę, wybaczając wydane siano - w końcu okładka niezła. Może Autor powolutku zaczyna wyciągać z szuflady zalegające maszynolaptopisy i układać je na przemian, wydając gorszą a potem lepszą (zakładając, że jest w stanie tak je podzielić). Jeśli powstanie film jest szansa, że będzie lepszy od książki ;)
OdpowiedzUsuńDlaczego jest taka obszerna ?
OdpowiedzUsuń