• some image Doctor Sleep Tour 2013

  • some image Maglownica

  • some image Dzieci kukurydzy

  • some image Szpital Królestwo

  • some image Podsumowanie roku 2022

  • some image Baśniowa opowieść

  • some image Podpalaczka

  • some image Telefon pana Harrigana

  • some image Czarny telefon

  • some image Creepshow

piątek, 13 września 2013

RSK #125 Lśnienie


Powieść uważana przez wielu czytelników za horror wszechczasów. Jack Torrance, były nauczyciel, a obecnie poszukujący weny pisarz, otrzymuję pracę dozorcy w opuszczonym na okres zimowy górskim hotelu Overlook. Kiedy burze śnieżne odcinają od świata rodzinę Torrance'ów, obdarzony telepatycznymi zdolnościami Danny, pięcioletni syn Jacka, odkrywa, że hotel jest nawiedzony, a duchy powoli doprowadzają jego ojca do obłędu. Sytuacja staje się coraz bardziej groźna, aż pewnego dnia mężczyzna przestaje nad sobą panować...


plik mp3 do ściągnięcia (czas: 20 min 22 sek)


Dzisiejszy odcinek jest przejawem sporego egoizmu z mojej strony i jest trochę niesprawiedliwą recenzją. Na warsztat biorę książkę, do której pewnie w niektórych rejonach świata ludzie się modlą :-) Książkę znaną, lubianą, nielubianą, książkę wywołującą tyle różnych reakcji ilu czytelników. Sam przedstawiam dość kontrowersyjną recenzję, ale też dla równowagi publicznie odszczekuję coś co kiedyś wielokrotnie wygłaszałem :-) Potraktujcie ten odcinek jako wstęp do dłuższej dyskusji, albo nawet kilku dyskusji na temat "Doktora Sen" i także "Lśnienia", bo nie sądze by temat "Lśnienia" zamknł się na tym monologu. 

14 komentarzy:

  1. Cześć Mando - pomijasz według mnie dwa bardzo istotne czynniki a propo swojej oceny głównych bohaterów. Co do Wendy zgadzam się całkowicie, postać której nie sposób polubić. Natomiast Jack, wielokrotnie przedstawiony jest jako osoba która w swoich przemyśleniach bezgranicznie kocha syna i żałuje tego co mu zrobił (oczywiści do czasu "opanowania" go przez Panorame) poza tym, w scenach finalnych, żeby nie spojlerować też widzimy jakgdyby sekrefajs w jego wykonianiu. Co do Denego, to absolutnie się nie zgadzam - nie zapominaj że jest to (o ile dobrze pamiętam) 4 letni chłopiec, z urazem psychicznym który nasila się wraz z obłędem ojca - fantastycznie opisana postać. Poza tym nie zapominajmy o 4 "głównej twarzy" tej książki "starszym czarnoskórym facecie" który jest kolejną fajną postacią, reasumując - dyskusja między nami była by dość długa, ale fakt - Lśnienie to moje top3 Kinga i darze tą książkę wielkim sentymentem i sympatią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dick faktycznie fajny i do tego w przeciwieństwie do kubrickowej wersji Hallorana jego powrót do hotelu ma sens. Jest to jednak postać drgoplanowa, która przez większość książki żyje sobie bezpiecznie i dopiero na ostatnich stronach można mu kibicować. Jeśli kogoś obnchodzą losy rodziny w hotelu to będzie trzymał kciuki by Dick dotarł na czas. Jeśli kogoś główne postacie nie obchodzą to gonitwa Dicka z czasem i pogodą będzie tylko zwykłym przerywnikiem.

      Usuń
  2. Całe szczęście, że King wtedy nie miał w kwestii adaptacji za wiele do powiedzenia, bo przynajmniej powstało arcydzieło a nie filmowy BigMac z frytkami :) A odnośnie Jacka miałem napisać dokładnie to samo co Anonimowy... w końcówce Jack na chwilę odzyskuje człowieczeństwo - King to potem jeszcze podkręcił w miniserialu. No i nie zgodziłbym się, że Jacka nie da się od samego początku lubić. Mi osobiście było go raczej żal, bo to był taki typowy sympatyczny facet, który nie do końca poradził sobie z problemami... a może po prostu w odpowiednim momencie ktoś nie podał mu ręki. Ciekawe jak jego syn dał sobie radę w życiu. Nie mogę się już kurde doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Jack nie odzyskuje przytomności ani na sekundę. Przesłuchałem końcówkę audiobooka dwa razy bo myślałem, ze mi coś umknęło. Teraz przekartkowałem ksiązkę bo już się bałem, ze w audiobooku coś wycięli i nie ma żadnej sceny, w której Jack odzyskałby czlowieczeństwo. A jesli gdzieś coś takiego jest to niech mi ktoś stronę wskaze, bo serio mnie to interesuje :-)

      Usuń
  3. Strony ci nie wskażę, bo nie chce mi się teraz szukać książki. Ale jest taka chwila w rozdziale bodajże Wybuch. Jack goni Danny'ego po piętrze, chłopak - skądinąd bardzo odważny - wykrzykuje mu w twarz, że jest (hotel nie Jack) tylko oszustem. I wtedy "to coś" (tak to nazywa King) wypuszcza młotek z ręki, a Jack na chwilę wraca i mówi coś w stylu: Uciekaj stary, kocham cię. I Danny całuje go w zakrwawioną dłoń, a potem kopie młotek i daje dyla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszukałem wersję elektroniczną i faktycznie jest jedna taka scena. Kurde teraz zły jestem bo w takim wypadku część podcastu można o kant dupy obić.

      Usuń
  4. Do tego bodajże Jack sam rozwala sobie twarz tym młotkiem.

    Adante

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mini-serialu tak, w książce na 100% nie ma takiej sceny. Jesli ktoś mi wskaże jeszcze cokolwiek poza wspomnianym jednym zawahaniem Jacka to kasuję ten podcast :-)

      Usuń
    2. s. 493 "Ręce znów zacisnęło na młotku, zamiast jednak zamachnąć się na Danny'ego, twardym końcem obucha wycelowało we własną twarz (...) I wtedy młotek zaczął się wznosić i opadać, niszczyć resztki obrazu Jacka Torrance'a"
      Szczerze mówiąc, ja miałam po przeczytaniu książki zupełnie inne odczucia. Zawsze było mi żal wszystkich trzech głównych bohaterów. Miałam na początku powieści wrażenie, że wszystko zmierzało ku dobremu, a przeszkodą stał się jedynie hotel Panorama i jego zły duch. Dla mnie, Wendy i Jack Torrance byli po prostu zwyczajnymi ludźmi z problemami, bez charyzmy, bez silnej woli,którzy pechowo znaleźli się w niewłaściwym miejscu i czasie. No, ale ja generalnie lubię książkę, a film Kubricka po prostu ubóstwiam (pamiętam jak mózg mi prawie eksplodował, gdy Danny stał przed drzwiami pokoju 237 i zbliżał rękę do klamki, zastanawiając się nad wejściem). Chociaż wciąż żałuję, że najpierw obejrzałam film, ponieważ przez całą książkę nie potrafiłam zaakceptować braku siekiery w akcji. A tak swoją drogą, ją również Jack mógł wziąć z schowka na narzędzia przy hotelu, skąd wziął ten durny młot.
      Nie zgadzam się zupełnie z stwierdzeniem, że film Kubricka jest dobrą ekranizacją. Moim zdaniem, jako film jest absolutnym arcydziełem, ale jako adaptacja powieści zupełnie od niej odbiega. Nie mówię tu tylko o tym jednym momencie zawahania Jacka, ale też o zakończeniu, wymowie całego filmu. W końcu w "Lśnieniu" Kubricka hotel pozostaje w stanie nienaruszonym (nie licząc plam krwi i rozrąbanych drzwi), ma przed sobą przyszłość, wraz z Jackiem, który staje się jednym z 'lokatorów' hotelu. Przynajmniej ja to tak interpretuję.

      Usuń
    3. W wersji King/Garris natomiast odbudowują hotel więc też przetrwał :D Kurde umknęła mi całkowicie ta jedna scena zawahania Jacka i to jest plus dla książki o czym mówię w audycji chwaląc wersję Garrisa. Musiałem odpłynąć w tym momencie słuchając książki. Jak da radę to wytnę ten fragment podcastu :-)

      Usuń
  5. Ja z odbiorem głównych bohaterów "Lśnienia" miałem właśnie podobnie jak Marzycielka. Czytając jakoś instynktownie im kibicowałem i chciałem, żeby im się ułożyło, bo na to zasługują, choć wiedziałem, że jednak będzie katastrofa. Również najpierw obejrzałem "Lśnienie" Kubricka i zabierając się do czytania książki byłem cholernie ciekaw jak King opisał gonitwę przez labirynt i wodospady krwi na korytarzach. No i też brakowało mi tej siekiery :) Natomiast bardzo się ucieszyłem, że w książce Dick jednak przeżył. A to jak King sam siebie jeszcze "poprawił" w wersji Garrisa jakoś mnie specjalnie nie ujęło - za bardzo wydało mi się jednak cukierkowe. Choć oczywiście chłopiec z wielką wargą bije wszystko :)

    Co do rozwalania młotkiem resztek twarzy Jacka... ja to interpretuję jako ostateczne zwycięstwo nad nim hotelu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobną sytuację z sympatią do postaci mam w przypadku "Carrie". Za pierwszym razem strasznie jej załowałem, bardzo jej współczułem i kibicowałem, a jako że wiedziałem ze to się źle skończy to miałem taki moment, że chciałem przestać czytać w trakcie balu i zapamietać ją taką jaka była wtedy. Przy drugim i trzecim podejściu do książki sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Carrie wydawała mi się postacią której niesposób polubić i znacznie gorzej mi się tę książkę czytało. W przypadku "Lśnienia" nie pamiętam aż tak mocno pierwszych odczuć, ale lektura nr 2 i 3 była dokładnie taka jak ją tu opowiedziałem.

      Usuń
  6. ksiazka moze byc, film dobry i ma klimat, w tych dwoch przypadkach Arcy-Dziela nie widze a po obejrzeniu Rooma 237 zauwazylem ot takie tam ciekawostki

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie wyszedł Ci ten odcinek podcastu. Od premiery odsłuchałem go już kilkanaście razy. Początkowo myślałem, że trochę bardziej zagłębisz się w fabułę i ogólnie w szczegóły, a tu udało się bez większych spoilerów i lania wody poruszyć sedno sprawy. Już nie mogę się doczekać kolejnych podcastów o DS i L na antenie RSK :)

    OdpowiedzUsuń